Wczoraj oglądałam, oczywiście na TLC, program o żywych lalkach. Było to o
ludziach, głównie kobietach, które chcą się upodobnić do lalek o dużych oczach,
porcelanowej cerze, ubierających się w piękne sukieneczki. Czasem wystarczał makijaż
i peruki, często jednak konieczne były operacje plastyczne. Nasunęła mi się
pewna analogia tych pięknych laleczek do osób, które się tatuują, zakładają
tunele, piercing i robią ze swoim ciałek różne inne rzeczy, które mają na celu
jego ozdobę. Każdy chce zrobić coś żeby się wyróżnić, upiększyć, dosięgnąć
własnego ideału piękna. Okazuje się, że nie istotne czy wygląda się
przerażająco, czy przesłodko to i tak społeczeństwo negatywnie postrzega osoby,
które nie są takie jak oni a wyróżniają się czymś, chcą pokazać swoją inność. Przyznaję,
nie ubrałabym się w sukieneczkę lalki ale nie uważam żeby to było coś złego, jeśli
ktoś czuje się z tym dobrze to dlaczego ma tego nie robić? Podejrzewam, że
gdyby społeczeństwo było bardziej tolerancyjne dla inności, to wiele więcej
osób ujawniałoby swoją indywidualność i byłoby bardziej szczęśliwymi. W Polsce społeczeństwo
jest bardzo smutne i zamknięte w sobie a może właśnie takie uzewnętrznienie
tego co skrywamy w środku spowodowałoby, że życie stałoby się prostsze i żyłoby
nam się weselej. Niestety, myślę że jeszcze daleka droga przed nami i wiele
wody w rzece upłynie nim na inność spojrzymy normalnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz